Finał na dobre i na złe dopiero w środę. Jeśli jednak widzieliście prapremierę, to serdecznie zapraszam na koniec.
W większości ten krótki wpis i tak oprze się na wydarzeniach z Chirurgów.
Trzynasty sezon ciągnął się i ciągnął.
I sapał jak lokomotywa, która już nie ma paliwa, ale jeszcze musi udźwignąć kilka pożarów, śmierci, czy chociażby kalectw.
Bo znamy Shondę i wiemy, że w końcu kogoś trzeba wywalić z obsady, albo przynajmniej mocno namieszać w życiu bohaterów.
I to już też jest jakby nudne.
Został Alex, Meredith, Webber i Miranda. Plus reszta towarzystwa, która dołączyła po drodze.
Nie mam ochoty na analizowanie poszczególnych zdarzeń z mijającego sezonu.
Za Meredith i Riggsa nigdy kciuków nie trzymałam, więc ani mnie ziębi, ani grzeje, że w końcu rozstali się w przyjaźni. Zero chemii, zero zaangażowania widzów w ten pomysł. Ot tak jakby scenarzystka od razu planowała pojawienie się jego byłej.
Podobnie jak Owen, Nathan zapomniał o całej sprawie, pożegnał się w duchu z ukochaną i nagle jak króliczek z kapelusza wyskoczyła żona/siostra.
I nowa seria będzie się skupiać na psychice „zmartwychwstałej”.
Niebawem zabraknie dr Edwards, która chce zacząć oddychać świeżym powietrzem.
Ze szpitala została wyrzucona ukochana Arizony, ale poza rewelacyjnym tekstem o polskich „pierogach” zupełnie zapomnę o tej postaci.
Bieda kochani.
A pamiętam czasy, kiedy nie mogłam doczekać się kolejnych odcinków…
Tak to już jest, kiedy połowa obsady odpada, lub odchodzi z powodu „innych planów zawodowych”, a scenarzyści nie wiedzą w co włożyć ręce.
Zmarnowany potencjał.
Było BUM.
Spalił się tylko gwałciciel i niedoszły morderca. W tle ratowano dziecko i rozpoczął się ważny etap związany z wojenną traumą.
Odrobinkę podobne do Na dobre i na złe – prawda?
Wybuch gazu w finale i ciężarna bohaterka. Mogę się dzisiaj założyć, że Ola przeżyje, ale Stanisławski będzie w tarapatach, lub wzorem USA – na dobre pozbędziemy się czarnego charakteru.
Witek też był na wojnie, a pacjentka kochająca ryzyko przypomniała mu o wydarzeniach.
Na koniec zmiana specjalizacji.
Bez oceny.
Tak w kwestii podsumowania 😉
I Buziaki dla tych, którzy jeszcze mordują się z Grey’sami. Brawo MY!
Pamiętam czasy jak wstawałam w środku nocy żeby jeszcze przed pracą zobaczyć nowy odcinek. Mimo że rozumiałam piąte przez dziesiąte to i tak wstawałam 🙂
Teraz oglądam ale raczej z doskoku czyli jak nie mam co robić to nadrabiam. Jestem dopiero w połowie sezonu i może do końca wakacji obejrzę.