Zabieram się do pisania tej recenzji jak przysłowiowy „pies do jeża” 😉
Z kilku powodów. Przede wszystkim – pierwszy odcinek, klimat, muzyka, zdjęcia, zarys zagadki, samopodpalenie spowodował, że poszalałam z bobrami.
Później było już słabiej. W zasadzie po drugim epizodzie odstawiłam „Pakt” na „kiedyś”.
Jestem świeżo po finale.
Kilka słów tradycyjnie poniżej.
Czytaj dalej Pakt – po finale