Nowy serial platformy Netflix zupełnie do mnie nie przemówił.
Zupełnie. Wcale i w ogóle.
A miało być tak pięknie, bo obsada jest naprawdę brawurowa: Bradley Cooper, Paul Rudd, Amy Poehler, Elizabeth Banks, H. Jon Benjamin, czy Josh Charles (i tak zapomnę wymienić wielkie tuzy z imiona i nazwiska, więc daję sobie spokój).
Ogólnie uwierzcie, że nawet w rolach drugoplanowych można zobaczyć twarze znane z gali rozdania Emmy, czy Oscara.
Widać, że wybitni aktorzy dobrze bawią się w swoim zacnym towarzystwie.
I to powinno mi wystarczyć.
Ale niestety, przepraszam Państwa bardzo – to jest dla mnie kupa.
Piszę to po pilocie, którego zobaczyłam ranko, ze szklanką mleka w dłoni. Być może, gdybym zasiadła w sobotni wieczór z drinkiem, czy piwkiem przed monitorem, moja opinia byłaby inna.
Postaram się w trzech słowach streścić „Wet Hot American Summer”.
Grupa opiekunów jest prawie gotowa na przyjazd hordy dzieciaków, które będą przez kilka tygodni w centrum uwagi.
Opiekunowie to stali bywalcy obozu, którzy mają lat „naście” (nie wierzcie w to, bo wystarczy pierwszy rzut oka, aby zweryfikować, że peruki, wycięte spodenki, szalone koszulki, czy brody nieumiejętnie udają wiek głównych bohaterów, a ten oscyluje w granicach 40+ )
Koloniści pojawiają się, a główny szef ma problemy z pieniędzmi, które mają utrzymać obóz w ryzach.
Jeszcze nic nie wiadomo. Jednak pilot jest zapowiedzią walki o mamonę w przeróżnych kombinacjach.
Ogólnie to ilość żartów z bekaniem, pierdzeniem, czy otarciami przekracza moje zasoby postrzegania tego serialu w kierunku genialnego.
Bo ja nigdy nie byłam wielką fanką „Głupiego i głupszego”, czy podobnych komedii. A raczej szczerze mówiąc nie trawię takowych produkcji.
Ktoś napisał w recenzji, że Wet Hot American Summer to taki Monty Python. Oj jak ja się z tym nie zgadzam! Trzeba umieć pierdzieć w wyjątkowych okazjach! 😉
Ogólnie rzecz ujmując to Wet Hot American Summer poza świetną obsadą cierpi na infantylizm w czystej formie.
Być może po kolejnych odcinkach zmienię zadanie – bo i tak się zdarzało. Tylko jak zmusić się do oglądania?
Za pierwszy odcinek bobrów nie przyznam, bo jeszcze dam szansę.